Refleksje przy czterech ołtarzach

Refleksje przy czterech ołtarzachI ołtarz

W pewną niedzielę w poznańskich supermarketach pojawili się młodzi ludzie w pomarańczowych koszulkach. Z przodu wzrok przyciągał intrygujący napis: „Nawet świstak w niedzielę nie zwija”, zaś napis na plecach wyjaśniał, o co chodziło w tej akcji: „Po trzecie: dzień święty święcić …i dać szansę świętowania innym”. Happening zorganizowano po to, by zwrócić uwagę kupujących – w większości ochrzczonych w Kościele Katolickim – na problem świętowania dnia świętego. Trzecie przykazanie Boże przypomina: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”. Dlaczego i w jaki sposób mamy to robić?

Dlaczego przestrzeganie tego przepisu było dla Izraelitów tak ważne? Po pierwsze dlatego, że przypominało dzieło stworzenia świata i odpoczynek Boga po dziele stworzenia. Po drugie, jak mówi nam Katechizm Kościoła Katolickiego – „Pismo Święte objawia ponadto w dniu Pańskim pamiątkę wyzwolenia Izraela z niewoli egipskiej”. Po trzecie – zachowywanie szabatu odróżniało Izraelitów od innych narodów, które tego nie czyniły, i stanowiło widoczny znak wierności przymierzu, które Bóg zawarł z Narodem Wybranym.

 Dla nas świętowanie dnia Pańskiego ma także charakter naśladowania Boga. W Katechizmie czytamy: „Jeśli Bóg «odpoczął i wytchnął» w siódmym dniu (Wj 31,17), [to] człowiek również powinien «zaprzestać pracy» i pozwolić innym – zwłaszcza ubogim - «odetchnąć». Szabat nakazuje przerwać codzienne prace i pozwala odpocząć. Jest dniem sprzeciwienia się niewolnictwu pracy i ubóstwieniu pieniądza”.

 O ten charakter dnia świętego, służącego człowiekowi do odpoczynku i pogłębienia swojej relacji z Bogiem upominał się Chrystus. Ewangelia przytacza wiele sytuacji, gdy oskarżano Jezusa o naruszenie prawa szabatu. Jednak Jezus nigdy nie narusza świętości tego dnia, wyjaśnia jedynie jego sens, mówiąc, że „to szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mk 2,27). Dlatego też „Chrystus uznaje za dozwolone «w szabat uczynić coś dobrego (aniżeli) coś złego… życie ocalić (aniżeli) zabić». Szabat jest dniem Pana… miłosierdzia i czci Boga”. Kościół święci dzień święty w pierwszy dzień tygodnia: w niedzielę, czyli dzień nowego stworzenia, zapoczątkowanego wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa.

Refleksje przy czterech ołtarzachII ołtarz

Ojciec Święty Jan Paweł II napisał do wszystkich wiernych w 1998 r. List apostolski o świętowaniu niedzieli „Dies Domini”. List ten skierowany jest do ludzi wierzących, do biskupów, kapłanów i wiernych świeckich. Nie należy on do tej grupy dokumentów, w których papież zwraca się do „wszystkich ludzi dobrej woli". W tym dokumencie autorowi chodzi o apel do mojego i twojego sumienia: co my katolicy robimy ze swoją niedzielą? Jak ją świętujemy? Jak ją świętuje każda chrześcijańska rodzina? Natomiast w sensie szerszym List ten może dać wiele do myślenia także i ludziom spoza wspólnoty Kościoła przypominając sens „czasu świętego", a to jest ważne dla całej chrześcijańskiej kultury. Również Papież Benedykt XVI wiele miejsca w swoim nauczaniu poświęcił sprawie właściwego świętowania niedzieli.

Za sprawą Jezusa Chrystusa siódmy dzień tygodnia otrzymał nową jakość i bogatszy wymiar. W centrum tego dnia stanął Mesjasz: „Syn Człowieczy jest Panem szabatu” (Łk 6,7). Chrześcijanie, ze względu na relację trzeciego przykazania Bożego do pamięci o zbawczych dziełach Boga, o których nigdy nie powinniśmy zapominać, świętują pierwszy dzień po szabacie, bo w tym właśnie dniu Chrystus zmartwychwstał. 

Od pierwszych lat po zmartwychwstaniu Chrystusa rozpowszechniła się w Kościele praktyka wspominania tej tajemnicy nie tylko w dzień Wielkanocy, lecz także w każdym tygodniu – w niedzielę. Powstanie z martwych naszego Pana jest treścią każdej chrześcijańskiej niedzieli, gdyż jest ono źródłem zbawienia świata. Myśl tę pięknie przedstawił święty Ignacy Antiocheński: Dzień Pański, to „dzień, w którym nasze życie zmartwychwstało przez Chrystusa i Jego śmierć (...) – a z tej tajemnicy myśmy otrzymali wiarę i w niej trwamy, abyśmy zostali uznani za uczniów Chrystusa, naszego Jedynego Nauczyciela”.

Refleksje przy czterech ołtarzachIII ołtarz

Opowiadano kiedyś, że tuż po ostatniej wojnie jakiś młody chłopak spod Tarnowa przychodził co niedzielę na tarnowski cmentarz. Przychodził piechotą, robiąc tam i z powrotem 10 km (nie było jeszcze wtedy komunikacji miejskiej) i długo modlił się zawsze przy jednym z grobów. Zapytany, kto tutaj leży, powiedział: Tu leży mój brat, który umarł za mnie. Jak to było? - zapytano go, a on powiedział: 

Pewnego dnia w czasie ostatniej wojny gestapo przyjechało do nas, do domu, aby mnie aresztować. Miałem wtedy 19 lat. A ponieważ nie było mnie w domu, zabrano mojego brata, który miał 17 lat, i powiedziano, że jeśli ja się zgłoszę, to on wyjdzie na wolność. Tymczasem przez kilka tygodni przesłuchiwano go na gestapo, torturowano i w końcu zabito. Pochowano go właśnie tutaj. On umarł za mnie i dlatego ja jestem tutaj przy jego grobie w każdą niedzielę, a każdego dnia modlę się za jego duszę.

Coś podobnego można powiedzieć o Mszy św. Jest ona nie tylko przypomnieniem ostatniej wieczerzy, ale powtórzeniem ofiary krzyżowej Pana Jezusa. On, podobnie jak na Kalwarii, tak i tutaj w każdej Mszy św. na nowo umiera za nas: za mnie, za Ciebie i za wszystkich ludzi - choć czyni to teraz w sposób bezkrwawy, przez ręce kapłana, ukryty pod postaciami chleba i wina. Tu nasza rozgrywa się sprawa i dlatego winniśmy tutaj być nie tylko naszym ciałem, ale przede wszystkim umysłem i sercem.

Opowiada pewien profesor szkoły średniej: Rozmawiałem swego czasu na ulicy z rabinem, przełożonym tarnowskiej gminy żydowskiej. Dyskutowaliśmy bardzo długo. W pewnym momencie powiedziałem: "ja bardzo panu dziękuję i przepraszam pana, ale musimy kończyć tę dyskusję, bo dzisiaj jest niedziela, a ja chciałem jeszcze wstąpić do kościoła". A on powiedział mi: Panie profesorze! Niech pan do kościoła nie wstępuje - niech pan do kościoła idzie. Bo wstępować, to się wstępuje do kiosku: po lemoniadę, po papierosy, po gazetę, a do kościoła trzeba iść.

I słusznie! Trzeba w niedzielę iść do kościoła i pozostać tam przez pewien czas, uczestnicząc pobożnie we Mszy św. 


Refleksje przy czterech ołtarzachIV ołtarz

Zmartwychwstanie Chrystusa możemy świętować z innymi w kościele. Możemy też świętować w hipermarkecie, robiąc zakupy na cały tydzień. Można ucztować przy stole Jezusa a można też leczyć kaca z sobotniej imprezy. Można dążyć do świętości i w niedzielę podładować akumulator w Domu Bożym, a można też utkwić na 10 godzin przed telewizorem i oglądać Złotopolskich albo fascynować się Familiadą. Można wszystko.

Naturalną potrzebą każdego katolika jest życie w Chrystusie. Poprzez to zbieramy punkty na ostateczny egzamin przed Bogiem. 

Tydzień od poniedziałku do niedzieli ma 168 godzin, czyli 10080 minut. Ile minut z całego tygodnia człowiek jest w stanie poświęcić na eucharystyczne spotkanie z Chrystusem? Na najważniejsze ze spotkań z Synem Bożym w dniu jego zmartwychwstania. Na spotkanie, które punktowane jest co najmniej podwójnie. Niedziela jest szczególnym dniem dla każdego katolika. Jest dniem, w którym spotykamy się z Jezusem w jego domu, w kościele. 

 Testament, jednego z największych dyrygentów operowych świata, prof. Toscaniniego, który zmarł w roku 1957. Miał on idealny słuch i był tak utalentowany, że z pamięci dyrygował orkiestrą wykonującą muzykę do trzydziestu kilku oper. Dyrygował najpierw we Włoszech, a potem w USA, gdzie zmarł. W swoim testamencie pozostawił trzy prośby: 

- by pochowano go we Włoszech, na wiejskim cmentarzu, w rodzinnej wiosce, obok rodziców 
- by jego pogrzeb był skromny i prosty 
- by każdego roku, w rocznicę jego śmierci, odprawiono Mszę św. za spokój jego duszy. 

A cenił ją sobie tak, że - jak mówił - nie opuścił niedzielnej Mszy św. nigdy w swoim życiu. Jego prośba została spełniona: przewieziono go do Włoch, do jego rodzinnej wioski, gdzie w pogrzebie uczestniczyło jednak tysiące ludzi, a w czasie Mszy św. odprawianej za spokój jego duszy śpiewały najlepsze chóry operowe świata.

Obyśmy się starali coraz lepiej poznawać Mszę św., coraz pobożniej w niej uczestniczyli. Obyśmy Mszę św. naprawdę ukochali.

Sosnowiec – Juliusz, 19.06.2025